wtorek, 26 lutego 2008

6 tygodni

... zaczęło się tak:fajny wyjazd, fajni ludzie (dziękuję Bartasowi za przywiezienie do Poznania!), dużo śniegu... potem dużo deszczu, Halny, ślisko i pan z TOPR zawiózł do "rzeźników z powiatowego" żeby założyć białego kozaczka
czyli skończyło tak:

z innej perspektywy wygląda to tak:
(zdjęcie już niedługo)

"złamanie kostki bocznej podudzia lewego"


W dniu dzisiejszym, jestem już po zdjęciu gipsu i wyznaczonym terminie rehabilitacji.


Wrażenia i podsumowanie:
mogło być gorzej :/
ZAWSZE może być gorzej


Z niecierpliwością oczekuję wiosny ... i tego żeby poruszać się normalnie.
(klik na diabła) :-)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Becia to jest to! tak trzymaj, a nie tylko te gary i nie kończący się remont

Anonimowy pisze...

Życzę Ci, żeby normalne chodzenie przestało być marzeniem....